Podsumowanie pierwszego kwartału pracy jako junior front-end developer

Właśnie odebrałeś telefon od rekrutera – w ciągu tygodnia masz rozpocząć swoją pierwszą pracę jako junior front-end developer. W głowie milion myśli, a ciało przepełnia kortyzol. Zastanawiasz się czy dasz sobie radę, czy na pewno jesteś gotowy, jacy będą ludzie, z którymi będziesz współpracować i czy wystarczy Ci umiejętności, by wypełniać powierzone Ci zadania. Brzmi znajomo? A może pierwsza rozmowa kwalifikacyjna jeszcze przed Tobą i uważasz, że też by tak się czuł? Niepotrzebnie!

Swoją pierwszą (i o dziwo jedyną) rozmowę kwalifikacyjną odbyłem na początku maja. Byłem cholernie zestresowany, ale jednocześnie pewny swoich umiejętności – w końcu intensywnie uczyłem się przez poprzednie 3 miesiące po kilkanaście godzin dziennie. Odbyłem kilkunastominutową rozmowę z moim przyszłym przełożonym, a następnie przystąpiłem do wykonania najpierw praktycznego, a później teoretycznego zadania rekrutacyjnego. Byłem zaskoczony jak dobrze mi poszło i chwilę później odbyłem jeszcze krótką, ogólną rozmowę na temat pracy w firmie. O decyzji miałem dowiedzieć się telefonicznie w przeciągu tygodnia.

Nie pamiętam czy przeżyłem bardziej stresujący tydzień, niż tamten. Jednocześnie czułem, że wypadłem bardzo dobrze, ale ciągle bałem się, czy ktoś może nie wypadł lepiej. Byłem pełnym nadziei kłębkiem nerwów. W końcu doczekałem się telefonu – w ciągu niecałych dwóch tygodni miałem zacząć swoją pierwszą pracę jako junior front-end developer! W miedzyczasie miałem do załatwienia trochę papierologii i medycynę pracy – standard.

Pierwszy dzień pracy był wdrożeniowy – poznałem zespół i przygotowałem swoje stanowisko pracy na przyszłe podboje front-endowego świata w oparciu o, chyba najtrudniejszy dla początkujących, javascriptowy framework – Angular. To właśnie tylko i wyłącznie z nim spędziłem pierwszy tydzień pracy. Uczyłem się go wykonując samouczek Tour of Heroes i zgłębiając dokumentację, a następnie, w ramach nauki, stworzyłem pseudo system zarządzania danymi użytkowników serwisu.

Po jakimś tygodniu pracy otrzymałem swoje pierwsze zadanie. Dostałem 3 projekty graficzne w PSD, które miałem zakodować w szablony mailingowe, a parę dni później wykonałem także szablon faktury przy użyciu twiga i mPDF. Nie były to zbyt eksytujące zadania, aczkolwiek otrzymałem je z powodu braku innych rzeczy, którymi mógłbym się zająć.

Ukończywszy walkę z szablonami, kontynuowałem naukę Angulara, by dzień później otrzymać pierwsze, konkretne zadanie. Miałem zakodować landing page’a na podstawie projektu z programu Zeplin przy użyciu Angulara. Ucieszyłem się niesamowicie i, po początkowych problemach z uruchomieniem u siebie kopii repozytorium, zabrałem się do pracy. Po kilku dniach strona była gotowa, ale niestety nie mogę się z Wami podzielić linkiem.

Kolejne 2-3 tygodnie minęły mi pod znakiem poprawek i zmian w landing page’u na przemian z dalszą nauką Angulara. Po tym czasie (był to wtedy już początek lipca) powierzono mi pierwszy, komercyjny projekt dla klienta. Powiedzieć, że tylko odrobinę wątpiłem w swoje umiejętności byłoby skrajnym nadużyciem. Absolutnie nie czułem się wtedy na siłach by wykonać tak duży projekt samodzielnie, wykonawszy do tej pory 5 czy 6 stron internetowych i kilka aplikacji webowych.

Strona, którą miałem wykonać, miała zostać stworzona w oparciu o Angulara, css-grida (i całe szczęście, bo to świetne narzędzie) i naszego autorskiego, firmowego CMS-a dla amerykańskiego studia zajmującego sią tworzeniem animacji i animowanych filmów. Oczywiście całość musiała być responsywna, jedna z podstrony miała zawierać dosyć oryginalną karuzelę, a wszystkie elementy musiały się animować. Z tak wysoko postawioną poprzeczką zabrałem się do pracy. (może nie jest to w tej chwili jasne, ale całość miałem wykonać samodzielnie, co było dla mnie sporym zaskoczeniem)

Pierwsze dni spędziłem na organizacji struktury bazy danych CMS-a i kodowaniu desktopowej wersji strony, która była gotowa po tygodniu. Następne półtora tygodnia spędziłem dodając całą funkcjonalność strony. Głównym wyzwaniem była karuzela, która miała pozwolić użytkownikowi na przeglądanie listy projektów i przechodzenie do szczegółów danej pracy bez żadnych przejść do innych podstron. Dużo by tu pisać, a nie chcę zanudzać :) . Następnie, dzięki genialności grida, w ciągu 3 dni stworzyłem tabletową i mobilną wersję strony i zabrałem się za animacje, z którymi walka trwała przez ponad dwa tygodnie.

Na tym zakończyłem swoje pierwsze 3 miesiące pracy jako junior front-end developer. Ogromnie dużo nauczyłem się przy pierwszym projekcie, gdzie całkowicie wsiąknąłem w Angulara. Używałem w praktyce wszystkich rzeczy, których nauczyłem się na tutorialach i z dokumentacji, przez co moja wiedza znacznie się ugruntowała. Opanowałem komunikację między komponentami, podstawy biblioteki rxjs, angularowe animacje, pracę z bibliotekami do animacji, css-grida i wiele innych, mniej znaczących rzeczy. Uważam, że były to najitensywniejsze tygodnie mojej pracy i szczerze życzę każdemu, by także doświadczył czegoś takiego na początku swojej kariery. Było to dla mnie ogromnie budujące wyzwanie, które nie tylko wpłynęło na moje umiejętności, ale także pewność siebie w pisaniu kodu.

Gotowa strona jest dostępna pod adresem witnessco.com :)

Komentarze

Dodaj komentarz